Ekshumacja kanoniczna - Gdańsk

    Rozpoczęły się kanoniczne ekshumacje doczesnych szczątek Sług Bożych ze Zgromadzenia Sióstr Katarzynek.
W dniach 21 – 22 lipca dokonano pierwszej ekshumacji w Gdańsku, na starym cmentarzu przy kościele Matki Bożej Nieustającej Pomocy na Brętowie. 75 lat temu została tam pochowana Siostra M. Caritina Fahl, pobita przez żołnierzy radzieckich, gdy stanęła w obronie młodszych współsióstr.

    Trwa proces beatyfikacyjny 16 sióstr katarzynek, ofiar Armii Czerwonej. Z racji tego, że są to ofiary wojenne,  Zgromadzenie Sióstr współpracuje z Instytutem Pamięci Narodowej, który kieruje pracami.
Planowanych jest jeszcze sześć podobnych ekshumacji na terenie Archidiecezji Warmińskiej.

    Siostra M. Caritina Fahl  urodziła się 10 marca 1887 w Miejskiej Woli, parafia Mingajny na Warmii. Miała na imię Jadwiga. Jej ojciec był nauczycielem w szkole podstawowej.  Dwie starsze siostry wstąpiły do sióstr katarzynek do Braniewa. Jadwiga będąc nastolatką uczestniczyła w ceremonii ślubów zakonnych jednej z nich -Augusty, które odbyły się w 1903 r. w Braniewie. Poczuła się również wezwana przez Boga i postanowiła pójść w ich ślady. Jako postulantka uczęszczała do instytutu nauczycielskiego w Braniewie, gdzie otrzymała dyplom nauczyciela. Podczas obłóczyn otrzymała imię Maria Caritina. Śluby zakonne złożyła 29 kwietnia 1912 roku w Braniewie. Po wybuchu I wojny światowej została posłana do pracy pielęgniarskiej wśród rannych żołnierzy do szpitala polowego. W roku 1917 rozpoczęła pracę została w Kętrzynie, gdzie z wielkim zapałem i poświęceniem uczyła religii. Była też organistką w kościele, prowadziła chór i udzielała lekcji gry na pianinie. Z wielką miłością i gorliwością poświęcała swój czas dzieciom i młodzieży żeńskiej ucząc ich robótek ręcznych, tańca oraz przygotowywała z nimi sceny teatralne. Dała się poznać jako osoba bardzo odpowiedzialna, odważna, o pogodnym usposobieniu. W 1932 r. została przeniesiona do Braniewa. W 1937 r. została mianowana sekretarką generalną.
W jednym ze swoich listów napisała:  „Bycie siostrą zakonną znaczy codziennie ofiarować się Bogu aż do ostatniej kropli krwi, jak to uczynił na ołtarzu nasz Zbawiciel, być wierną nawet w tych najmniejszych sprawach. Siostra zakonna, a zwłaszcza pielęgniarka winna nieustannie służyć swą pomocą.”
Na innym miejscu S.M. Caritina zapisała taką myśl: „Szukana radość zaprowadzi Cię bliżej do Zbawiciela, zachowywana radość w sercu, ożywia twoje czyny, które doprowadzą Cię do Boga!".
Często powtarzała słowa: ”Jak dobry jest Bóg”!
W 1940 roku objęła urząd wikarii generalnej. Przypadł on w trudnym czasie wojennym. Klasztor Regina Coeli w Braniewie został zamieniony w lazaret wojskowy. Prawie cały dom zajęty został przez żołnierzy a siostry opiekowały się rannymi.
Po wkroczeniu wojsk Armii Czerwonej do Prus Wschodnich  i zbliżaniu się do Braniewa, przed wikarią generalną stanęło wielkie wyzwanie, ewakuacja sióstr.


Zachował się jej list pisany podczas ucieczki, w marcu 1945 roku z Gdańska. Przekazała w nim wiadomość, że 24 lutego 1945 r. z powodu postępującego frontu Armii Czerwonej i silnego bombardowania Braniewa, siostry musiały opuścić miasto. Z wielkim trudem dopłynęły statkiem, wiozącym rannych i uchodźców, do Gdańska. Tam w trudnych warunkach, wycieńczone podróżą, zmuszone były zatrzymać się przez dłuższy czas.
Około 50 sióstr mieszkało w małych grupach, od 3 do10 u ludzi świeckich. Część z nich pracowała w Szpitalu Mariackim w Gdańsku, inne pomagały w szpitalach wojskowych.
Tu przeżyły wkroczenie żołnierzy Armii Czerwonej, z całym towarzyszącym temu bestialstwem. Nawet po zakończeniu wojny, siostry nie mogły czuć się bezpiecznie, lecz wciąż na nowo były napadane.
Na początku czerwca 1945 r. Siostra M. Caritina stanęła w obronie młodszych sióstr, zasłaniają je swoim ciałem. Wtedy brutalni żołnierze mszcząc się na niej, bili ją kolbami, aż krew trysnęła z jej ust i nosa. Po dwóch dniach, 5 czerwca 1945 r. na skutek doznanych obrażeń Siostra M. Caritina zmarła. Została pochowana przy kościele na Brętowie. Miała 58 lat.