Togo - miłość nie ma koloru skóry

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Minął już rok, kiedy przyjechałam z Togo do Polski. W głębi serca, miałam nadzieję, że będę mogła jeszcze kiedyś powrócić do Afryki, chociażby z tego powodu, że podjęłam pracę w organizacji misyjnej. W dniach od 11 do 25 listopada 2021 r. przebywałam w Togo. W parafii św. Jana Chrzciciela w Affem Kabye, w diecezji Sokode, realizowałam projekt „Bliżej szkoły” -  pomoc w zakupie 50 rowerów dla uczniów ze szkoły podstawowej i gimnazjum katolickiego. Ceremonia przekazania rowerów odbyła się przy udziale księdza proboszcza, szefa wioski, nauczycieli i niektórych rodziców wybranych uczniów. Rowery zostały zakupione dzięki darczyńcom MIVA Polska. Pomoc dla diecezji obejmowała także przywiezienie relikwii św. Maksymiliana Kolbe i św. Andrzeja Boboli dla nowo powstających parafii oraz naczyń liturgicznych i szat.

W diecezji Dapaong cieszyło mnie każde spotkanie: z biskupem, prefektem (to odpowiednik naszego wojewody), z każdym człowiekiem spotkanym w ośrodku zdrowia w Biankouri i we wiosce. To były dla mnie niesamowite spotkania, tak jakby czas się zatrzymał, jakby nie było tego roku, który już przeżyłam w Polsce, to było tak jakbym stamtąd w ogóle nie wyjeżdżała. Odwiedzinom nie było końca: pracownicy ośrodka, dzieci i młodzież, którym pomagałam i nadal pomagam, dzięki wielu przyjaciołom, kobiety, dzieci i starsze osoby.

Każdy przychodził z perliczką jako wyraz wdzięczności i radości z ponownego spotkania. Niektórzy zapraszali mnie do siebie, żebym mogła zobaczyć, co przez ten rok osiągnęli. Wielu zawsze traktowało mnie jako członka swojej rodziny. Świadczyły o tym momenty wspólnego dzielenia się radościami i codziennymi kłopotami. Spotkania, przyjaźń, zaufanie nie mają koloru skóry, żadnych uprzedzeń, a nawet przeszkody w wyznawanej religii. Od „dziadka” muzułmanina otrzymałam jego sznur modlitewny, rodzaj muzułmańskiego różańca, oraz chustę, ale najpiękniejszym prezentem były jego słowa o tym, że codziennie modli się w mojej intencji.

W Lome, stolicy Togo, mieszkałam u sióstr adoratorek. To hiszpańskie zgromadzenie, ale z międzynarodowym składem. Kiedyś wspólnie pracowałyśmy na północy Togo, a teraz mają już swoją placówkę w Lome.  W miarę możliwości pomagają mi przez serdeczne i otwarte przyjęcie mnie do siebie na nocleg.

W czasie mojego pobytu z radością spotykałam się z siostrami Regionu Togo w Lome, Sokode i Biankouri. Siostra Colette, która kieruje po mnie ośrodkiem zdrowia, do dnia dzisiejszego ze mną współpracuje i czasami wspólnie jeszcze omawiamy jakiś problem w ośrodku. Cieszę się, że kontynuuje wiele rzeczy, których przy mnie się nauczyła. Nadal wszyscy pracownicy wraz z chorymi wspólnie się  modlą przed rozpoczęciem pracy do świętej Rity, patronki naszego ośrodka. Modlitwę znają bardzo dobrze już na pamięć. Smutną była natomiast wiadomość, iż początku listopada z powodu kłopotów rodzinnych, otruł się stróż ośrodka, który w ramach swej pracy każdej nocy w ciągu tygodnia pilnował wszystkiego i jak było trzeba wołał nas do chorych. Z tego powodu, że było to samobójstwo nie został pochowany koło swojego domu, lecz w polu.

Modliłam się na jego grobie, a także grobach innych pracowników na parafialnym cmentarzu. Druga smutną wiadomością było to, że nasza akuszerka, która zdała egzamin państwowy, została przeniesiona do innego ośrodka przez lekarza, szefa naszego regionu. To była dobra dziewczyna. Kiedy usłyszała, że jestem w Biankouri, specjalnie przyjechała, aby się ze mną spotkać. Nowa akuszerka, też młoda i mam nadzieję, że równie oddana swoim obowiązkom, dopiero rozpoczynała swoją pracę na oddziale położniczym.

W dzień naszej patronki św. Katarzyny, 25 listopada modliłam się w Togo w intencji naszego Zgromadzenia i wszystkich Sióstr dziękując za  wsparcie modlitewne w czasie mojej misji.

s. Kornelia Olechno